Pierwsze co "rzuca się w oczy" brak jakiś bolesnych podbarwień. Kolumny nie starają się być w czymś wybitne, raczej prezentują wyrównany, przyzwoity poziom. Bas schodzi dość nisko, stopka perkusji była energetyczna, sprężysta. Na Vangelisie "Blade Lanner" całkiem ładnie schodził w dół, na Dead Can Dance też potrafiły zapewnić wystarczającą jego ilość. Wokale lekko ocieplone, gładkie, dość ładne choć nie energetyzujące. To czego głośnikom brakuję to otwartości, blasku, dopełnienia na średnicy nie tyle w jej wadze, co w dokładniejszym wyartykułowaniu informacji o fakturze dźwięków. Np. trąbka ma odpowiednie rozmiary, ale brakuję trochę informacji o jej naturze, chropowatości, papierowej omszałości. Ładnie oddane talerze, ze sporą dawką informacji o naturze ich brzmienia, jednak brakuje więcej życia na górze, nie oddają dobrze ekspresji. Ogólnie określiłbym te kolumny jako posiadające dość przyzwoity i żwawy bas, szczególnie jak na tak niewielkie kolumny, z lekko przygaszoną choć poprawną, miłą średnicą i całkiem przyzwoitymi wysokimi tonami. Kolumny odradzam do użytkowania w dużych pomieszczeniach, najlepszym rozwiązaniem będzie ich odsłuch w bliskim polu w małych lub średnim pomieszczeniu, gdzie bas będzie w odpowiednich proporcjach do reszty pasma.
Efekty przestrzenne są również całkiem przyzwoite, plany wybudowane w głąb z poprawnym określeniem źródeł pozornych.
Muszę przyznać, że mnie te kolumny nie oczarowały, przez pewnego rodzaju beznamiętność. Rzetelnie rzecz ujmując trudno im coś zarzucić i właściwie polecam poszukującym odsłuch tych kolumn, bo wielu mogą się podobać. Mi jednak zabrakło czegoś ujmującego, czarującego na średnicy. Przyciągającego do odsłuchów i nie pozwalającego odejść .